Paryż oh Paryż ... Moja miłość od pierwszego wejrzenia. To był rok 2003.. Byłam wtedy 16-letnią drobną nastolatką z kręconymi włosami. Spędziłam wówczas najlepsze 3-miesięczne wakacje w swoim życiu. Świat był piękny, nic nie musiałam a każdy kolejny dzień był lepszy od poprzedniego. Większość tego czasu mieszkałam w Vendeuvre - w pięknym zamku. Byłam zachwycona totalnie wszystkim. Każdego ranka budząc się rozweselała mnie nawet kwestia okrągłego pokoju - tak Panie i Panowie spałam jak księżniczka we własnej komnacie..w jednej z 4 zamkowych wieży. Przez te 3 miesiące zobaczyłam sporo.. byłam m.in. w Paryżu, Poitiers oraz w La Baule. Tak żałuję, że nie mam dużej ilości zdjęć z tych wakacji. Moja ilość fotografii była ograniczona do 72 klatek ...z czego połowy zdjęć nie wywołałam ponieważ film się 'prześwietlił. Na szczęście w mojej pamięci mam sporo cudownych wspomnień. Od tamtego czasu każdego dnia marzyłam żeby jak najszybciej zamieszkać w Paryżu...Musiało minąć jednak aż 11 lat żeby wrócić do Francji chociaż na chwilę. Paryż nadal zachwyca a moja miłość do tego miasta pozostaje niezmiennie silna ...chociaż moje postrzeganie wielu spraw i sytuacji zmieniło się.
Mój wyjazd do Paryża był bardzo krótki, ale zarazem intensywny. Spędziłam w stolicy Francji bardzo fajny czas a to wszystko dzięki cudownej Alicji i jej rodzinie. Jak tylko wróciłam do Warszawy i wpadłam w niekończący się wir pracy ...stąd 'blogowe' opóźnienia. Część zdjęć z wyjazdu (tym razem moje możliwości fotografowania nie były ograniczone do 72 klatek) wrzucałam regularnie podczas pobytu na mój Instagramie, natomiast druga partia pojawi się w kolejnych postach. Każdy z nich będzie zainspirowany kilkoma refleksjami o Paryżu.
Przed wyjazdem przeczytałam m.in.: "Bądź Paryżanką gdziekolwiek jesteś ...". Nie jestem fanką wszystkich omawianych tam kwestii ponieważ niektóre problemy są wyolbrzymione a inne natomiast przedstawiają Paryżanki jako 100% idealną kobietę a rzeczywistość jest nie(stety) troszkę inna. Jedną z głównych bohaterek jest moja muza Caroline de Maigret. To właśnie Caroline i jej styl są mi bardzo bliskie. Dzięki tej książce po raz kolejny uświadomiłam sobie, że tak niewiele potrzeba do szczęścia w kwestii zawartości garderoby. Tak jak C. wystarczy mieć dobrą parę jeansów (wcale nie muszą być te najdroższe), bardzo dobrej jakości biały t-shirt (nie warto żałować na niego pieniędzy jednak pamiętajmy o umiarze), białą koszulę (najlepiej z męskiej garderoby), koniecznie szpilki (u mnie w codziennym życiu to się nie sprawdza - stawiam zdecydowanie na wygodę), prostą marynarkę oraz torebkę, która powinna być "najwierniejszą przyjaciółką każdej kobiety".
Z torebką mam od zawsze problem i do tej pory nie znalazłam swojej idealnej wersji. Najlepiej będzie jak zorganizuję w swojej strategii planowania wydatków coś takiego jak "fundusz torebkowy", o którym wspomniała tutaj Style Digger. Dzięki temu nie będę mieć wyrzutów sumienia wydając większą kwotę na wymarzoną torebkę. Ja w swojej torbie mam tzw. zestaw przetrwania ...: "bo nigdy nie wiadomo". Ubolewam nad tym dość mocno ponieważ całość waży kilka dobrych kilogramów...A jak jest z Waszym zestawem przetrwania? Czy macie swoje własne refleksje odnośnie stolicy Francji?
My trip to Paris was short but very intensive. I spent there fantastic time thanks to Alicia and her family. I came back to Warsaw and got crazy busy again, there you have the delays in blogging. This time I took more photos and posted it on regular basis on my Instagram. The second part of it will be shown in the posts to follow. All of them are inspired by my reflections about Paris.
Before I travelled to Paris, I read "Be Parisian wherever you are...". There are a lot of exaggerated issues in the book and some of the stories present Parisians as 100% ideal which I do not totally agree with. One of the main characters is my inspiration, Caroline de Maigret. Caroline and her style are very close to me. Thanks to the book I realized that I really do not need much clothes in my wardrobe to be happy. The only thing we need is good pair of jeans (not necessarily the most pricey ones), heels (in my regular life I don't use them going more for the comfort), simple blazer and the handbag, which is the best friend of every woman.
I always have problem choosing the ideal handbag and thus far I haven't found the perfect version. I need to organize the "handbag fund" in my budget (StyleDigger mentioned it here). Then, I will be able to spend more on the bag I am dreaming about. In my bag I have the "survival kit".. because you never know what you may need. It is kind of a pain, because my bag ends up weighing a little too much. Do you have your "survival kits"? Do you have any thoughts and reflections about Paris?
Pont Alexandre III | photos by Alicja | Suit: New Look Fashion Polska | Shirt: H&M | Jeans: CUBUS | Shoes: ZARA | Jewelery: APART | Watch: Aztorin/APART | Bag: Parfois
Piękne zdjęcia <3
ReplyDeletedziękuję <3
DeleteSO BEAUTIFUL YOUR PICS IN PARIS
ReplyDeleteI LIKE PARIS
I LOVE NORT OF FRANCE
Brudno tam :)
ReplyDeleteK.
Tutaj zdecydowanie wyglądasz jak Paryżanka :)
ReplyDelete